Patrzeć Jego oczami

Przeglądając dzisiaj publikacje na Facebooku, natknąłem się na zdjęcie z zacytowanymi słowami św. Matki Teresy z Kalkuty: „Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu jako błogosławieństwo. A niektórzy jako lekcja”. Zastanawiałem się czy umieścić je na swoim profilu, ale nie zdecydowałem się. Dlaczego?

Nieraz osoby żyjące wiarą nieco powierzchownie, pojęcie szczęścia w tej „ewentualnej” wieczności wiążą z tym wszystkim i z tymi wszystkimi, którzy już tu na ziemi dostarczają im przyjemnych, pięknych chwil. Tymczasem my dążymy do jedności z BOGIEM i właśnie do tego On nas przygotowuje.

„A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich.”- (1 Kor, 15:28, Biblia Tysiąclecia).

Bóg będzie wszystkim we wszystkich.

Chrystus odpowiadając pewnego razu na podchwytliwe pytanie saduceuszy o to, którego żoną będzie kobieta po zmartwychwstaniu, jeśli siedmiu miało ją kolejno za żonę, powiedział, iż tam nie będziemy się żenić ani za mąż wychodzić. A przecież teraz wiele osób mogłoby powiedzieć, iż to nie Bóg, ale współmałżonek jest dla niego wszystkim. Może dziecko, może wnuk, a może dziewczyna.

A to Bóg ma być pełnią szczęścia dla każdego. I do tego nas przygotowuje. Na naszej drodze nas doświadcza – oczyszcza do tego spotkania.

Ciekawą myśl w tym kontekście wyraził św. Ojciec Pio:

„Bóg, aby nas pociągnąć do siebie, obdarza nas bardzo wieloma łaskami i wówczas myślimy, że już palcem dotykamy nieba. Nie wiemy natomiast, że do wzrostu potrzebujemy suchego chleba: krzyży, poniżenia, prób, doświadczeń, przeciwności (FSP, s. 86).”

Zsyła więc na naszą drogę ludzi, którzy są dla nas oparciem na tej drodze do Boga, są pięknymi chwilami wytchnienia wśród przeciwności, abyśmy się nie załamali, nie stracili nadziei. Jednakże daje nam także ludzi, z pomocą których możemy nauczyć się patrzeć tak, jak patrzy na nich Bóg.

Karmelitanka Bosa św. Teresa od Dzieciątka Jezus, ogłoszona Doktorem Kościoła powiedziała kiedyś, iż „Wszystko jest łaską”.  WSZYSTKO.  Bo wszystko może być drabiną, po której zbliżamy się do Boga, upodobniamy się do niego czy raczej oczyszczamy i odrzucamy wszystko co to podobieństwo do Boga w nas zatraca (wszak w akcie stworzenia Bóg zawarł to podobieństwo) -cały bagaż grzechu. Wszystko może być więc i lekcją i błogosławieństwem.

Pomyślność, jeśli „zawładnie” naszym sercem stać się może przekleństwem, gdyż oddali nas od Boga. Pomyślność, powodzenie, władza. W ostatnim czasie zwłaszcza ta ostatnia.

„A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich.”- (Mk 10, 42-44, Biblia Tysiąclecia)

Lubimy dominować, wykazywać wyższość. „Dorastamy” do tego już w przedszkolu. Biskup Grezgorz Ryś w nieco żartobliwy sposób przekonywał podczas pewnej konferencji ( i demonstrował), iż tzw. wojskowa fala wcale nie zaczyna się w wojsku, ale w przedszkolu i palcem podnosząc swój nos (miało to symbolizować zadzieranie nosa) i mówił: „my jesteśmy starszaki”. Za tym wszystkim stoi pycha.

„A wiedz o tym, że w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni…”- 2 List do Tymoteusza 3,1-3, Biblia Tysiąclecia)

Ktoś powiedział, iż w piekle są ludzie, którzy mieli wszystkie cnoty z wyjątkiem pokory, a w niebie są ludzie, którzy mieli wszystkie wady, grzechy z wyjątkiem pychy.

Często jest źle rozumiana i wykorzystywana nasza „wyrozumiała łagodność” ( por. (List do Filipian 4:5, Biblia Tysiąclecia) czy też konieczność unikania „uniesienia, gniewu, wrzaskliwości, znieważenia – wraz z wszelką złością.” ( por. (List do Efezjan 4:31, Biblia Tysiąclecia)

Wzrasta konsumpcja, gdyż chcemy mieć to co wydaje się da nam szczęście, zapewni powodzenie, przewagę nad innymi. Bóg „odbierając” nam te całe „skarby” ( czasami poprzez działania „złych” ludzi” ) okazuje nam swoje błogosławieństwo!!!

Bóg obdarowując nas wieloma rzeczami czy stawiając wspaniałych ludzi daje nam lekcję i zadanie do odrobienia: czy to coś lub ten ktoś nie sprawi, iż zapomnimy o Bogu. Czy te relacje nie sprawią, iż zapomnimy, iż to ostatecznie Bóg jest naszym Celem?

„Bóg jest miłością”

Bóg, który jest miłością, uczy nas patrzeć na każdego obok JEGO oczami. Wszyscy obok nas: ci „dobrzy” i ci „źli” to Jego dzieci.

W 1983 roku powstał film telewizyjny, pt. „Kto pokocha moje dzieci ?”. Film oparty na faktach. Niewykształcona, biedna matka ze stanu Iowa dowiaduje się, że jest nieuleczalnie chora na raka. Ponieważ jej mąż jest osobą nieodpowiedzialną niezdolną do opieki nad dziećmi, Lucile postanawia jeszcze przed śmiercią znaleźć nowe rodziny dla swoich dziesięciorga dzieci.

Nie oglądałem filmu, jednakże to pragnienie matki jest podobne do pragnienia Ojca, Boga-Ojca. Zsyła nam ludzi i mówi: : „Kto pokocha moje dzieci ?”

Ta dziesięcioosobowa czeredka dzieciaków ze wspomnianego powyżej filmu była zapewne niezwykle zróżnicowana. Ktoś był może „zdolny, ale leń”. Inny „łobuziak, ale o złotym sercu”. Mogło być jakieś dziecko autystyczne, wymagające szczególnej troski, opieki, czułości. Jeszcze inne mogło być zdeprawowanym członkiem młodocianego gangu.

Bóg też ma „różne” dzieci, ale kocha je równie mocno.

Raz nam przedstawia „dziecko autystyczne” innym razem kogoś na wzór Charlesa Mansona, ale za każdym razem pyta: „Kto pokocha moje dzieci?”

Wbrew temu co wydaje się wielu ludziom, młodym zakochanym czy też doświadczonym matkom: nasza miłość do naszych bliskich nie wynika z nas, z naszych sił, zdolności, chęci. To On jest źródłem tej miłości.

„Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.”- (J 15,5, Biblia Tysiąclecia )

Tylko ON może nas uzdolnić do pokochania tych obok, tylko Bóg pyta się: czy chcesz pokochać moje dzieci?

P.S.
Ponad dwa lata temu kupiłem do komputera „myszkę”, nie najgorszej marki „Logitech”. Od ponad pół roku jest dla mnie „przekleństwem” ( czy raczej była). Zazwyczaj reaguje podwójnie, raz przyciskam, działa jakbym nacisnął dwa razy. Nieraz zniszczyłem sobie swoją pracę, w którą włożyłem wiele minut pracy przy komputerze. Szkoda mi pieniędzy by kupić nową.
Tydzień temu zadałem sobie pytanie: czego to mnie ma nauczyć, czego dotyczy ta lekcja? Pomyślałem, że uczy mnie CIERPLIWOŚCI i opanowania ( czyli sporo pracy przez nią!!!)

I odtąd jest dla mnie BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM, a przecież „nie naprawiła się”samoistnie!

Bo miłość jest cierpliwa…(por. 1 Kor., 13,4)

Marcin Piotr Adamiec OCDS

(autor jest Świeckim Karmelitą ze wspólnoty w Bielsku Białej)