Nowe przykazanie
Jeżeli miłujemy Najświętszy Sakrament i z radością poświęcamy czas adoracji tej przeogromnej tajemnicy miłości, trudno, byśmy coraz lepiej nie poznawali miłości Chrystusa.
Coraz pełniej zdobywamy wewnętrzną i osobistą znajomość Jezusa ukrytego pod sakramentalną osłoną. Jednak proporcjonalnie do coraz większego poznania i miłości do Niego musimy koniecznie coraz lepiej poznawać Jego wolę względem nas. Musimy coraz lepiej rozumieć, jak poważnie domaga się On przyjęcia „nowego przykazania”, abyśmy się wzajemnie miłowali, tak jak On nas umiłował.
Rzeczywiście, jeżeli nie przyjmiemy tego przykazania poważnie i jeżeli skoncentrujemy naszą pobożność na egoistycznym pragnieniu nabożnych uczuć, które zamykają nas w sobie i zacieśniają nasze serca, tak, że stajemy się niewrażliwi, a nawet pogardzamy drugimi – możemy być pewni, że nasza pobożność jest iluzoryczna.
Nie znamy Chrystusa, bo nie zachowujemy Jego słów, On zaś objawia się tylko tym, którzy pełnią Jego wolę. I pragnie przyjść do nas w sakramencie swojej miłości nie tylko dlatego, aby pocieszyć nas indywidualnie, ale po to, abyśmy oddali Mu nasze serca i pozwolili Mu w nich zamieszkać, tak by poprzez nas mógł kochać naszych braci naszą własną miłością.
Skoro wolą Ojca cały zbawczy plan Boga ma się zakończyć zmartwychwstaniem i uwielbieniem całego Mistycznego Ciała, to jasne jest, że Najświętsza Eucharystia jest nam dana przede wszystkim po to, abyśmy sami mogli stać się doskonali w miłości, a następnie – aby nasza miłość mogła się udzielać jako życiodajna energia duchowa innym duszom w całym Kościele.
Chrystus nie czeka także aż staniemy się doskonali w miłości, aby zaowocowała nasza miłość w życiu drugich. Kochając ich, wzrastamy w miłości do Niego. A miłując Jego szczególnie przez wnikanie głęboko w tajemnicę Krzyża i Eucharystii, zwiększamy naszą zdolność do miłowania bliźnich.
Dlatego też święta uczta eucharystyczna jest wyrazem nie tylko duchowego rozrostu i radości jednostek, ale także żywotności całego Kościoła. Oto stół przy którym Chrystus znowu łamie chleb dla swoich uczniów, aby dzieci Kościoła wzrastały w latach i w łasce przed Bogiem i ludźmi, osiągając pełną dojrzałość Chrystusa.
(fragment z książki Tomasa Mertona „Chleb żywy”)